Kocham Cię. Teraz już będziemy razem na zawsze.
Nieumarły Victorinus do Jolly w chwili, gdy obaj zamienili się w pył
Uczestnicy misji:
- Pitu Pitu
- Sasha Dangernoodle
- Izzimu
- Barbatos
Istotne postacie:
Jeszcze niedawno słyszało się, że członkowie Gildii odnaleźli na Sferze opuszczony statek należący do jednej z załóg, który wyruszył na Tereny Zachodnie. O tamtym dniu krążą już tylko legendy, a wszelkie zapiski w gildyjnym archiwum zaginęły w nieznanych okolicznościach. Nawet naoczni świadkowie tamtych zdarzeń jakby zapomnieli o szczegółach, albo nie chcieli o nich mówić. Co jakiś czas w okrytych ciemnościami karczmach usłyszeć można jednak opowieści, że załogi widywały sunący samotnie po wzburzonych falach galeon, albo słyszały piękne pieśni rozchodzące się po mrocznych, nieoświetlonych żadnym światłem księżycy wodach Sfery. Komuś z Forepeak zależy jednak, aby kolejni członkowie Gildii odnaleźli ów statek "widmo" i zbadali prawdę czyhającą za pijackimi bajaniami.
Czworo członków Gildii zostało wysłanych na
Sferę, do
Forepeak w celu spotkania ze zleceniodawczynią - Tabaxi Jolly Thrill. Słysząc w ostatnich miesiącach o wyczynach Gildii podczas zadania
Okręt, ładunek i nieumarły bard oraz o opowieściach różnych załóg o tym, że słyszeli oni płynące po falach na
Terenach Zachodnich słowa pieśni i granie na lutni. Dzięki zgromadzonym dawnym zapiskom swojego kochanka, Victorinusa, który podróżował na statku kapitana Falbena oraz zapamiętanych pieśniach, które skomponował specjalnie dla niej, zrozumiała, że powtarzają się pewne elementy. Licząc na to, że jej kochanek może żyć, bądź co gorsza, może nie żyć, a jego duch został z jakiegoś powodu uwięziony pośród morza, postanowiła zrobić co mogła, aby go odnaleźć i odprowadzić do domu, lub zapewnić mu spokój na zawsze.
Członkowie Gildii ze wszelkimi zgromadzonymi materiałami udali się do portu, w którym czekał statek-mimik należący do Dexteri’ego pod banderą Gildii - Briguild. Wszyscy udali się w wielogodzinną podróż, jednak zdołali w końcu usłyszeć niosące po falach dźwięki lutni. Na horyzoncie nie było jednak widać żadnej oznaki statku, dlatego musieli krążyć po okolicy i podążać za głosem. Ledwo unikając zderzenia, nasza czwórka zdołała wejść na stary, niezadbany i bliski rozpadu okręt stojący pośród fal, z zawalonym masztem. Na pokładzie znajdowała się niespodziewana osoba - samotny szkielet, który szorował pokład i w żaden sposób nie reagował na członków Gildii. Z pod pokładu cały czas dobiegało granie na lutni. Postanawiając się rozdzielić, Izzimu i Barbatos znaleźli sporo spalonych zapisków, a także przeszukali kilka opuszczonych kajut, wśród których odkryli część zapisków należących do Victorinusa.
W międzyczasie Sasha oraz Pitu Pitu poznali szkielet kapitana Falbena, ukradli mu fedorę, a także zwiedzili jego kajutę, pokładową kuchnię oraz magazyn - wszystkie pozbawione jakichkolwiek wartościowych rzeczy. Pozostało im jedynie skonfrontować się z grającą muzyką, a więc nasi bohaterowie dostrzegli nieumarłego barda grającego na lutni przed trzema siedzącymi po turecku (przyp. red. styl siedzenia popularny w Turecji). Rzeczywiście był to Victorinus. Początkowo nieufny i gotów zaatakować, dał się skusić wieloma argumentami i zaufał Gildii na tyle, aby udać się z nimi do Forepeak, aby spotkać się z Jolly. Bard nie chciał zdradzić co jego załoga robiła i co się z nią stało, przestrzegał, że odnaleźli wyspę pełną skarbów, na której jednak jest ogromne niebezpieczeństwo, a wszystkie mapy i zapiski zostały spalone przez kapitana.
Po dotarciu do Forepeak, Victorinus mógł w końcu zobaczyć się z Jolly. Kochankowie nie wymienili nawet jednego zdania, kiedy w trakcie pierwszego uścisku Victorinus powiedział: Kocham Cię. Teraz już będziemy razem na zawsze. W tym momencie obaj zamienili się w pył - oczywiście poza swoimi rzeczami, które Gildia postanowiła przejąć.
Dopisek: Zlecenie wykonane. Śmierć zleceniodawcy usprawiedliwiona.
Comments