BUILD YOUR OWN WORLD Like what you see? Become the Master of your own Universe!

Forepeak

Jedno z większych miast na Sferze, zamieszkiwane przez niezliczoną liczbę osób. Niezliczoną dlatego, że nikomu nie chciałoby się liczyć kto tu mieszka – nie ma tu władz, nie ma tu gryzipiórków, studentów, uczonych czy osób, które chciałyby marnować swój wolny czas na coś takiego jak liczenie mieszkańców, których ubywa i przybywa z każdą godziną. Mimo wszystko, Forepeak nie było złym miejscem – ciała w rzece i rynsztokach nie były nawet znajdowane na porządku dziennym jak ma to miejsce w innych osadach. Karczmarze nie musieli bać się o swój cały dobytek wymagając zapłaty od pijanego klienta, gdyż taki szybko poznawał sprawiedliwość ulicy. Osoby, którym znudziło się pirackie życie bądź nie mogli znaleźć swojego miejsca na statku nawet dawali radę znaleźć stałe miejsce zatrudnienia w tworzonych warsztatach i fabrykach. Rządziły się one specyficznymi zasadami, ale jakoś funkcjonowały. Oczywiście każdy mógł znaleźć pracę w stoczni albo założyć własną – popyt na statki był ogromny, podobnie zresztą popyt na drewno, którego na Sferze zawsze brakowało. Brak światła słonecznego i wulkaniczne podłoże wysp nie sprzyjało rozkwitowi drzew, choć jakimś sposobem drewno na okręty zawsze się znajdowało. Wystarczy o mieście, trudno opisać atmosferę Forepeak, jeżeli nigdy się w nim nie było, ani nawet nie zna się życia na Sferze.   Kapitan Manneo Nieustraszony Anakalathai o Forepeak
    Forepeak dla jednych to ostoja cywilizacji na Sferze, dla drugich to miejsce zepsucia i złamania podstawowych zasad rządzących tymi terenami. Za tych pierwszych można uznać takie osoby, które po tygodniach spędzonych na bezkresnym morzu chcą sobie pozwolić na kilka dni odpoczynku, kiedy nie trzeba się martwić, że salwa armatnia z przyczajonego w twojej zatoce statku nie rozerwie cię na pół zanim zdążysz beknąć dwa razy po porządnym trunku i podciągnąć spodnie. Za tych drugich, którzy raczej stanowią mniejszość znaczących osób na Sferze, można podciągnąć takie osobistości jak Kapitan Hacky, zagorzały przeciwnik Forepeak jako neutralnego gruntu.   Forepeak zostało założone wiele lat temu - kiedy nie wiadomo, bo raczej nikt na Sferze nie liczy czasu jak to ma miejsce w górnych częściach świata. W każdym razie, legenda głosi, że załoga dwóch statków pirackich wracała po podbojach do swoich obozów, ale obie łajby nie miały już na stanie kul armatnich. Sytuacja zaprawdę rzadka, ale mogło się tak zdarzyć. Na pewno obie załogi były srogo zaskoczone, kiedy już szykowały się na zatopienie, a tu ani jednego wystrzału. Sytuacja, na którą nikt nie był przygotowany - jak to tak, dwa statki się spotykają i nie walczą? Co teraz? Wzajemny abordaż? Pojedynek na miecze? Nie, oto miało dojść do sytuacji, w której kapitanowie rozmawiali na równym gruncie. Spokojnie, to wciąż tylko legenda - wielu na Sferze też w to nie wierzy, że takie sytuacje mogą mieć miejsce. W każdym razie, okazało się, że mieli o czym rozmawiać i nawet postanowili wzajemnie się wspomóc - zacumowali statki w miejscu, w którym teraz znajduje się Forepeak, napili się mocnych trunków, wymienili się materiałami i wspólnie uznali, że to w sumie niezłe miejsce na obóz. Obaj chcieli się tu osiedlić, ale nie wypadało teraz się o to bić. Doszło więc do tego, że postanowili połączyć załogi. Przenieśli tu swoich ludzi, statki, materiały i zaczęło powstawać miasto. Stało się czymś w rodzaju symbolu, że czasami można między sobą gadać zamiast ciągle się tłuc. Oczywiście to w założeniu, bo w praktyce w Forepeak ciągle ktoś ginął i nadal tak jest.   W założeniu to jednak ciągle teren neutralny. Każdy kapitan i każda załoga może wpłynąć do portu, zacumować i iść się nachlać w pobliskiej karczmie, pohandlować z innymi czy po prostu pogadać. Reguły są takie, że za śmierć oddają śmiercią - ty kogoś zaciukasz, oni zaciukają ciebie. Proste, ale w miarę działa. Nie ma mowy o waleniu sobie w ryj, ale jednak każdy zdaje sobie sprawę, że kilka uderzeń z pięści za dużo i w ruch pójdą pistolety. A, za kradzież też karzą śmiercią. I za podpalenia. I porwania. I wtargnięcia. I w sumie za wszystko, co normalnie jest na Sferze akceptowalne. To wszystko jest skomplikowane - cholera, oni tego prawa nigdy nawet nie zapisali, nie dziwne, że nikt go do końca nie rozumie.

Comments

Please Login in order to comment!