Barbatos

Barbatos pochodzi z miasta zwanego Kaliszfornia. Jego rodzina była znana i szanowana, ponieważ niezwykle rozwinęła przemysł włókienniczy w tym rejonie. Jednak podczas jednej z podróży z rodzicami ich wóz został zaatakowany przez bandę gigantów oprychów, którzy zniszczyli karawanę, która transportowała tkaniny. Przy życiu pozostał jedynie mały Barbatos, który został przygarnięty i wychowany przez watahę wilków. Wiedział jednak, że nie jest to jego prawdziwa rodzina. Żył z myślą o zemście. Dzięki wilkom nauczył się polować, tropić i dostrzegać to czego inni nie są w stanie zauważyć. Jako nastolatek odłączył się od stada i zaczął poszukiwania gigantów odpowiedzialnych za jego tragedię. Wraz z Barbatosem do wędrówki dołączył Mika. Wędrując przez krainę DarruArru spotkał na swojej drodze wiele przyjaznych mu osób. Pierwszym z nich był Leg’o Lass. Mistrz łucznictwa, który w zatarczce z tą samą grupą gigantów, przez których zginęli rodzice Barbatosa. Dzięki naukom Leg’o Barbatos posiadł zdolność władania łukiem i obiecał, że zemści się również za jego krzywdę. Podczas dalszej wędrówki napotkał maga, który został zaatakowany przez niedźwiedzia. Jednak Barbatos okiełznać bestię, tym samym ratując życie czarodziejowi. Ten w podziękowaniu nauczył go podstaw władania magią.
Barbatos jednak nie ustawał w poszukiwaniach. Pewnego dnia, obozując niedaleko Tygla ,popijając napar z sosny, zauważył, że podkrada się do niego ubrany na czarno niziołek z łukiem w ręce. Widać było, że próbuje on okraść Barbatosa. Na nieszczęście niziołka Mika był tak samo czujny jak jego przyjaciel i jednym szybkim atakiem odgryzł złodziejowi rękę, w której trzymał łuk. Łotrzyk krwawiąc rzucił się do ucieczki. Zostawił po sobie jedynie krwawy ślad, łuk, dziwny kamień i bransoletę z dziwnym symbolem. Barbatos podniósł pozostałości po niziołku. Łuk przykleił się do jego ręki jakąś obślizgłą mazią i nie chciał się odkleić, wewnątrz kryształu widać było pioruny. Jednak symbolu na bransolecie nie był w stanie rozpoznać. Postanowił, że zapyta o to w Tyglu…