Nelvar
Kiedy każda chwila twojego życia wypełniona jest ciężką pracą bądź walką o życie, często zastanawiasz się czy jesteś tam gdzie powinieneś. Czy to na pewno twój dom? czy tak powinno wyglądać twoje życie? Jednak mało jest chwil w których masz luksus naprawdę nad tym pomyśleć, zwłaszcza w Nelvarze. Pól jest za mało by wyprodukować żywności dla całej populacji, w lasach i na równinach często można znaleźć dzikie bestie i potworności rzucające się na cokolwiek o skrawku mięsa na sobie.
Już od jakiegoś czasu podróżujesz po drogach tego wielkiego mocarstwa, handlując towarami, które udało się wyprodukować w twojej wiosce. Nie było to do tej pory zbyt owocne ale każdy pieniądz jest lepszy niż żaden. Trakt wytarty jest przez koła wozów i stopy podróżników, z tego co mówili miejscowi, w obecnej porze powinien być w miarę bezpieczny. Częste patrole straży odgoniły rabusiów i dzikie zwierzęta czekające na krawędzi lasu, wielu ludzi szepcze, że skoro korona nagle zaczęła przejmować się zwykłym człowiekiem, coś najwyraźniej się szykuje, może kolejna wojna? W każdym razie twoim obecnym zmartwieniem jest tylko zarobić ile możesz i wrócić do domu. Po drodze spotykasz paru innych kupców oraz podróżników, poruszających się wolniej przez wymęczone zwierzęta ciągnące wozy zapełnione różnymi drobiazgami. Po pewnym czasie przed sobą widzisz starszego mężczyznę, siłującego się ze swoim osłem, który najwyraźniej odmawia dalszej wędrówki. Gdy podchodzisz bliżej widzisz, że zwierzę jest wychudzone i ledwo zipie, tak samo jak i mężczyzna.
- Witajcie! - krzyczysz podchodząc powoli
Mężczyzna kiwa głową w geście powitania po czym wraca do swojego zajęcia. Podchodzisz do nich i przez chwilę się zastanawiasz patrząc na ostatnie porcje swojego prowiantu. Jednak twoja dobra wola przezwycięża burczący brzuch i dajesz resztę suchego chleba i parę marchwi osłowi a mężczyźnie odrobinę suszonego mięsa i bukłak wody. Zdziwiony nie wie jak zareagować na ten akt dobroci poza zabraniem się natychmiastowo za pochłoniecie tego co znajduje się w jego rękach.
- Dziękuję ci Panie... - mówi wciąż przełykając kawałki mięsa
- Nie ma za co, musimy sobie jakoś pomagać. Bywajcie! - machasz do nich po czym znowu wchodzisz na trakt.
Po jakimś czasie zaczyna robić się ciemno a plecak zaczyna ciążyć coraz bardziej na twych barkach. Czujesz jak w ty momencie twoje kiszki zaczynają grać swój żałobny marsz i twoje szybkie spojrzenie na resztę suchego mięsa oraz zgniłego owocu potęguje tylko ten efekt. Zachodzące słońce zmusza cię do planowania gdzie położyć swój obóz jednak zanim udaje ci się cokolwiek zrobić, czujesz wzrok na swych barkach. Słyszysz dźwięk poruszonych liści i gałązek łamiących się pod czymś ciężkim, czujesz zapach czegoś zgniłego bądź spleśniałego. Obracasz się powoli i widzisz jak za tobą, stoi ranny, wychudzony niedźwiedź. Ropiejąca rana na jego plecach najwyraźniej jest źródłem parszywego zapachu. Przez chwilę mierzycie się spojrzeniami, jakby oceniając kto będzie miał największe szanse w tym starciu. I niestety, niedźwiedź najwyraźniej dobrze wie z jakiej gliny został ulepiony. Z głośnym rykiem szarżuje na ciebie, wyciągając swe ogromne łapska w twoim kierunku. Adrenalina uderza do twojego mózgu i szybkim ruchem unikasz jego ataku. Myślisz, jeśli uda ci się odpowiednio szybko wrócić z powrotem, może znowu natkniesz się na jakichś ludzi, albo patrol straży. Ostatkiem sił wzbijasz się do sprintu. Cały czas słyszysz za sobą ciężkie tąpnięcia bestii. Biegniesz ile tchu w twych strudzonych piersiach jednak zmęczenie daje o sobie znać i zaczynasz zwalniać, oddech rani twe wnętrzności niczym ogień. Właśnie! Ogień! Wyciągasz zza swojego pasa pochodnię i starasz się zapalić ją w biegu. Krzyczysz i jękasz o pomoc z nadzieją, że ktoś usłyszy. Po drugiej próbie, suche drewno poddaje się i zaczyna jarzyć się jasnym płomieniem. Jednak jest już za późno...
Niedźwiedź dopada cię zanim zdążyłeś się obrócić i przygniata cię do ziemi swym ciężarem. Czujesz jego śmierdzący oddech na swojej twarzy i ślinę ociekającą na twe czoło. W ostatnim tchu godzisz się z Bogami i ich werdyktem, jednak gdy zamykasz oczy nie czujesz zębów na swej krtani ani twarzy ściskanej pod ciężką łapą. Zaczynasz słyszeć krzyki. Niedźwiedź puszcza cię ze swego uścisku i gdy spoglądasz w kierunku źródła dźwięków, widzisz ludzi biegnących z pochodniami, krzyczących niezrozumiałe słowa. Wstajesz poobijany i zmęczony, łapiąc za pochodnią, którą kierujesz w stronę niedźwiedzia. Po chwili u twojego boku staje mężczyzna i kobieta, oboje dzierżący pochodnie i sztylety. Zaczynacie krzyczeć i machać palącymi się kawałkami drewna co najwyraźniej przeraża bestię. Po chwili widzisz jak w jego czaszce ląduje jedna strzała, potem druga w jego bok i następna w plecy. Z jękiem, niedźwiedź pada na ziemię i wypuszcza z siebie ostatni dech.
Gdy zagrożenie mija, rozglądasz się dookoła, patrząc na swych wybawców. Widzisz kupca ze swoją córką, którzy powitali cię na trakcie. Widzisz chłopaka, który podróżował wraz z mułem załadowanym dywanami. A za nimi widzisz starszego mężczyznę dzierżącego łuk, a obok niego wychudzonego osła. Podbiega do ciebie z szerokim uśmiechem.
- Musimy sobie pomagać...
Już od jakiegoś czasu podróżujesz po drogach tego wielkiego mocarstwa, handlując towarami, które udało się wyprodukować w twojej wiosce. Nie było to do tej pory zbyt owocne ale każdy pieniądz jest lepszy niż żaden. Trakt wytarty jest przez koła wozów i stopy podróżników, z tego co mówili miejscowi, w obecnej porze powinien być w miarę bezpieczny. Częste patrole straży odgoniły rabusiów i dzikie zwierzęta czekające na krawędzi lasu, wielu ludzi szepcze, że skoro korona nagle zaczęła przejmować się zwykłym człowiekiem, coś najwyraźniej się szykuje, może kolejna wojna? W każdym razie twoim obecnym zmartwieniem jest tylko zarobić ile możesz i wrócić do domu. Po drodze spotykasz paru innych kupców oraz podróżników, poruszających się wolniej przez wymęczone zwierzęta ciągnące wozy zapełnione różnymi drobiazgami. Po pewnym czasie przed sobą widzisz starszego mężczyznę, siłującego się ze swoim osłem, który najwyraźniej odmawia dalszej wędrówki. Gdy podchodzisz bliżej widzisz, że zwierzę jest wychudzone i ledwo zipie, tak samo jak i mężczyzna.
- Witajcie! - krzyczysz podchodząc powoli
Mężczyzna kiwa głową w geście powitania po czym wraca do swojego zajęcia. Podchodzisz do nich i przez chwilę się zastanawiasz patrząc na ostatnie porcje swojego prowiantu. Jednak twoja dobra wola przezwycięża burczący brzuch i dajesz resztę suchego chleba i parę marchwi osłowi a mężczyźnie odrobinę suszonego mięsa i bukłak wody. Zdziwiony nie wie jak zareagować na ten akt dobroci poza zabraniem się natychmiastowo za pochłoniecie tego co znajduje się w jego rękach.
- Dziękuję ci Panie... - mówi wciąż przełykając kawałki mięsa
- Nie ma za co, musimy sobie jakoś pomagać. Bywajcie! - machasz do nich po czym znowu wchodzisz na trakt.
Po jakimś czasie zaczyna robić się ciemno a plecak zaczyna ciążyć coraz bardziej na twych barkach. Czujesz jak w ty momencie twoje kiszki zaczynają grać swój żałobny marsz i twoje szybkie spojrzenie na resztę suchego mięsa oraz zgniłego owocu potęguje tylko ten efekt. Zachodzące słońce zmusza cię do planowania gdzie położyć swój obóz jednak zanim udaje ci się cokolwiek zrobić, czujesz wzrok na swych barkach. Słyszysz dźwięk poruszonych liści i gałązek łamiących się pod czymś ciężkim, czujesz zapach czegoś zgniłego bądź spleśniałego. Obracasz się powoli i widzisz jak za tobą, stoi ranny, wychudzony niedźwiedź. Ropiejąca rana na jego plecach najwyraźniej jest źródłem parszywego zapachu. Przez chwilę mierzycie się spojrzeniami, jakby oceniając kto będzie miał największe szanse w tym starciu. I niestety, niedźwiedź najwyraźniej dobrze wie z jakiej gliny został ulepiony. Z głośnym rykiem szarżuje na ciebie, wyciągając swe ogromne łapska w twoim kierunku. Adrenalina uderza do twojego mózgu i szybkim ruchem unikasz jego ataku. Myślisz, jeśli uda ci się odpowiednio szybko wrócić z powrotem, może znowu natkniesz się na jakichś ludzi, albo patrol straży. Ostatkiem sił wzbijasz się do sprintu. Cały czas słyszysz za sobą ciężkie tąpnięcia bestii. Biegniesz ile tchu w twych strudzonych piersiach jednak zmęczenie daje o sobie znać i zaczynasz zwalniać, oddech rani twe wnętrzności niczym ogień. Właśnie! Ogień! Wyciągasz zza swojego pasa pochodnię i starasz się zapalić ją w biegu. Krzyczysz i jękasz o pomoc z nadzieją, że ktoś usłyszy. Po drugiej próbie, suche drewno poddaje się i zaczyna jarzyć się jasnym płomieniem. Jednak jest już za późno...
Niedźwiedź dopada cię zanim zdążyłeś się obrócić i przygniata cię do ziemi swym ciężarem. Czujesz jego śmierdzący oddech na swojej twarzy i ślinę ociekającą na twe czoło. W ostatnim tchu godzisz się z Bogami i ich werdyktem, jednak gdy zamykasz oczy nie czujesz zębów na swej krtani ani twarzy ściskanej pod ciężką łapą. Zaczynasz słyszeć krzyki. Niedźwiedź puszcza cię ze swego uścisku i gdy spoglądasz w kierunku źródła dźwięków, widzisz ludzi biegnących z pochodniami, krzyczących niezrozumiałe słowa. Wstajesz poobijany i zmęczony, łapiąc za pochodnią, którą kierujesz w stronę niedźwiedzia. Po chwili u twojego boku staje mężczyzna i kobieta, oboje dzierżący pochodnie i sztylety. Zaczynacie krzyczeć i machać palącymi się kawałkami drewna co najwyraźniej przeraża bestię. Po chwili widzisz jak w jego czaszce ląduje jedna strzała, potem druga w jego bok i następna w plecy. Z jękiem, niedźwiedź pada na ziemię i wypuszcza z siebie ostatni dech.
Gdy zagrożenie mija, rozglądasz się dookoła, patrząc na swych wybawców. Widzisz kupca ze swoją córką, którzy powitali cię na trakcie. Widzisz chłopaka, który podróżował wraz z mułem załadowanym dywanami. A za nimi widzisz starszego mężczyznę dzierżącego łuk, a obok niego wychudzonego osła. Podbiega do ciebie z szerokim uśmiechem.
- Musimy sobie pomagać...
Structure
W miastach Nelvaru zwykle stanowisko osoby przewodzacej piastuje Starosta. Jest on wybierany głównie przez członków rady i piastuje swe stanowisko dożywotnio. Gdy musi zejść ze swego stanowiska, ma przedstawić potencjalnych kandydatów radzie, która wybierze następcę. W przypadku nagłej śmierci Starosty, władzę w mieście przejmuje obecny dowódca straży miejskiej bądź członek armii dopóki nowy Starosta nie zostanie wybrany.
Culture
Nelvar jest krajem silnie opierającym się na przemyśle górniczym oraz swojej potędze militarnej. Młodym obywatelom kraju wpaja się, że praca uszlachetnia i im ciężej pracujesz tym lepszym człowiekiem jesteś.
Duża część populacji jest silnie religijna i na terenie kraju znajduje się duża ilość świątyń oraz klasztorów.
Chodź władze kraju mówią o tym, że każdy człowiek jest równy, często wysokie pozycje piastują magowie, rodziny osób utalentowanych w manipulacji splotem są niezwykle wpływowe i zamożne. Doradcą Króla zawsze jest obecny przywódca magów Kręgu.
Assets
Demography and Population
Społeczeństwo Nelvaru składa się głównie z ludzi, krasnoludów oraz niziołków. Na terenie kraju można znaleźć też pomniejsze rodziny smocząt i pół elfów.
Komentarze