Historia V: Melodie wielkopolskie
W połowie września 2017, kierowani informacjami które Melania otrzymała od kolegi ze studiów, ruszyliście do Rokietnicy tropem legendy o pewnej melodii.
Wprowadzenie
Znajomy muzyk Melanii przez wakacje się trochę szlajał po Polsce. To pograł w jakimś lokalu, to na ulicy, to zaczepił się u znajomych. Ostatnio był pod Poznaniem - i trafił zabawną legendę w jednej z miejscowości, Rokietnicy : W miejskim muzeum jest przechowywany utwór który zawsze jest grany gdy miasto jest w niebezpieczeństwie - i zawsze przed niebezpieczeństwem chroni. Ostatni raz użyli tego w 1944, jak szła Armia Czerwona - i nie zniszczyła miasta. Utwór był skomponowany na bombardę (pomort), ale da się ponoć zagrać na dowolnym dętym. W 1944 grali na trąbce hejnałowej. Utwór jest w lokalnym muzeum, w skrzynce, kolega widział go w skrzynce na wystawie - tylko że jakoś pod koniec września zamykają muzeum do remontu, więc trzeba się spieszyć. Z drugiej strony, ponoć tam jakieś cyrki były z tym remontem, mówią o jakiejś "klątwie skansenu", więc może go przesuną?Przygotowania
Zabierany ekwipunek (obok zawartości stałej Plecaka):- Auto rodziców Melanii (zwrot do wieczora 2017-09-17)
Przed historią
Poczyniliście ustalenia z Popper Polly odnośnie zamówień dla Ravindry: czaszka będzie niedługo, koszt to skrzynka wódki dla grabarzy + koniak na łapówkę dla jakiegoś lekarza, w sumie ok. 900 zł; osobę na orgię załatwi. Umówiliście się z nią na weekend 2017-09-22 - 2017-09-24 na wycieczkę do Łodzi.Przebieg
Piątek - 2017-09-15
Jako że auto otrzymaliście dość późno (po powrocie rodziców Melanii z pracy), mogliście zebrać się i ruszyć dopiero późnym popołudniem. W rezultacie w Rokietnicy byliście niewiele przed 22:00. Zakwaterowaliście się w sympatycznym hoteliku w północnej części miejscowości, zorientowaliście się w godzinach otwarcia muzeum (16:00 - 20:00 w dni powszednie, 10:00 - 18:00 w dni wolne poza porami mszy w pobliskim kościele) i poszliście spać.Sobota - 2017-09-16
Z samego rana, na 10:00, wyruszyliście do muzeum, mieszczącego się niecały kilometr od Waszego miejsca zakwaterowania. Tam podjął Was aktualny kustosz muzeum w Rokietnicy, opowiedział co nieco oraz odpowiedział na pytania odnośnie utworu: mają go tu w skrzynce, jest tu od niepamiętnych czasów, był poddawany renowacji w latach '80 i można go zobaczyć za zgodą powiatowego konserwatora zabytków (Mel dostała telefon i maila, na którego niedługo później wysłała uprzejme zapytanie). Otrzymaliście także informację że w czasie renowacji szefował tu ktoś inny - pan Sławomir, obecnie (od zeszłego roku) emeryt, mieszkający obecnie w kamienicy w rynku. Panowie się nie lubią - p. Sławomir sprzeciwiał się budowie nowego muzeum i przenosinom - dlatego (jak można wywnioskować) musiał odejść. Po dokonaniu zakupów pamiątek i wyjściu z muzem, Miranda zbadała tło magiczne - w sumie jest, ale w całej okolicy - i drużyna podzieliła się na Mirandę i Wojtka, którzy poszli do biblioteki oraz Karola i Melanię, którzy poszli do p. Sławomira. Wizyta w bibliotece - mająca na celu zapoznanie się z rocznikami Głosu Wsi Poznańskiej - zakończyła się zepsuciem czytnika przeźróczy i głęboką niechęcią bibliotekarki. Wizyta u p. Sławomira była bardziej owocna. Obok udostępnienia Wam zdjęć z renowacji (ma cały karton dokumentów z muzeum w szafie), udzielił także informacji: potwierdził że utwór ma moc, ostatni raz go grali jak przyszła Armia Czerwona - był przy tym (miał 19 lat), pół miasta się na rynku zebrało, grał ówczesny nauczyciel muzyki. I faktycznie, o ile po mieście czerwoni przeszli, to nic nie zniszczyli a i gwałtów nie było. Ot, przeszli, zainstalowali władzę, poszli dalej, na Berlin. O samych nutach i klątwie powiedział więcej: wyrzucili go bo się sprzeciwiał przenoszeniu muzeum właśnie z racji utworu - utwór ma być przechowywany (i grany) godnie, bo inaczej będą się dziać złe rzeczy. I zaczęły jak tylko zaczęli prace jakoś w kwietniu 2017 - najpierw lokalny robotnik spadł z rusztowania, potem był wyciek gazu i zamknęli budowę nowego budynku, potem ktoś zszedł na zawał, potem pękła rura... w końcu robotnicy rzucili robotę, trzeba było sprowadzić kogoś z Poznania... i sprowadzili, i robią od dwóch tygodni. A już dwa wypadki były. Wcześniej na miejscu było targowiskopotem mieszkania komunalne, potem ruina. Opowiedział też nieco o pochodzeniu utworu: ponoć przyniósł go jakiś zakonnik w XIII albo XIV w. - to usłyszał od poprzednika, jako nie ma źródeł pisanych. Jest za to relacja o tym że mają to grać na rynku, pod żadnym pozorem nie w kościele. Przyznał też ż nie jesteście pierwszymi którzy o utwór pytali: był jakiś student albo doktrorant ze czery lata temu, pisał o muzyce sakralnej i magicznej. Ale się już nie odezwał. Po pożegnaniu i zjednoczeniu drużyny, ruszyliście na rozpoznanie na północne czarcie uroczysko. Początkowo wędrowaliście po prostu błotnistą, mało ciekawą i zwężającą się drogą pośród wysokich traw, by następnie przekroczyć lichy mostek i zacząć się rozglądać. Stwierdziwszy że jest tu interesująco, Melania zaimprowizowała melodię i w pierwszej kolejności poczuła skupioną na sobie uwagę - ktoś jej słuchał i niemal się na nią gapił. Gdy spojrzała nieco szerzej, zobaczyła bardzo żywe miejsce, pełne świetlików i jaszczurek, o na wpół spróchniałych drzewach porośniętych hubą - i drogę brukowaną żółtą kością wraz z kościanym mostem za Wami. Miejsce sprawiało wrażenie bardzo żywego, choć mocno opartego na rozkładzie. Gdy Melania skończyła grać i poszliście dalej, szybko trafiliście na stację meteo, nieco już pochłoniętą przez naturę (choć nadal działającą) a następnie ruiny gospodarstwa (złożone głównie z fundamentów pośrodkó których wyrastają drzewka i studni pokrytej mocno przegniłym drewnem) kończące drogę. Próba intuicyjnego spojrzenia na miejsce ujawiła dwa przetarcia rzeczywistości: w dół studni, bardzo zimne i znajdujące się gdzieś pod lustrem wody oraz ciepłe, wręcz słoneczne na drodze którą przyszliście. Nie zdecydowawszy się schodzić w głąb studni (z braku ochotników do nurkowania oraz braku dobrej asekuracji - kołowrót nie wzbudzał zaufania), zawróciliście. Przed mostkiem Melania podjęła próbę przywołania istoty której uwagę zwróciła - i ta próba okazała się udana, skutkując znajomością z Rokitą. Po początkowo nerwowej rozmowie, wyciągnęliście flaszkę co zdecydowanie ociepliło stosunki, skutkując zaproszeniem do dworku - ewidentnie położonego gdzieś prostopadle do rzeczywistości, co można było wnieść z niewidocznego wczesniej przejścia doń oraz otoczenia przypominającego wcześniejsze wizje Melanii. Rokita ugościł Was niewielką ucztą - mięsiwa, warzywa, miód - oraz paroma opowieściami o lokalnych ludziach, ze szczególnym uwzględnieniem dawnej szlachty (jako tej z największą fantazją - obejmującą waśnie rodzinne i związany z nimi okazjonalny kanibalizm). Wypytywał też o Wasze doświadczenia i opowieści - podzieliliście się dotychczasowymi przygodami; udzielił przy nich ostrzeżenia by uważać na kultystów na trop których trafiliście w Radomiu - to groźna siła, choć niekoniecznie dobrze zorganizowana. W toku rozmowy wypłynęło też kilka zagadanień dotyczących Mirandy i jej problemów z przeszłością. Po krótkiej rozmowie i namiętnym pocałunku, Miranda uzyskała nieco informacji, przede wszystkim dwa imiona które mogą być jakimś tropem: Malkuth i Nehemoth. Czart jednocześnie uprzejmie ostrzegł że pójście tym tropem to szukanie w najlepszym razie kłopotów a w najgorszym straszliwej śmierci albo i gorzej. Jednoczesnie przyznał że jest przekonany że tropem tym pójdziecie, bo poszukiwanie i odkrywanie tajemnic leży w ludzkiej naturze. Gdy w końcu opuściliście gościnny dworek, na niebie nadal było słońce - przynajmniej póki nie dotarliście do ścieżki, gdzie była już głęboka noc, wg Waszych telefonów - 3:10. Idąc nieco na oślep, wróciliście na nocleg.Niedziela - 2017-09-17
Rano Melania zajęła się transkrybowaniem utworu na współczesną notację, a reszta drużyny wybrała się ponownie na uroczysko - by stwierdzić że ścieżki którą wczoraj szliście do dworku nie ma. W drodze powrotnej zauważyliście że każdy kto był wczoraj w dworku ma w kieszeni dwie monety z czerwonego złota, jak później ustaliliście - dukaty z XVII w. (ok. 3,5g złota każdy, moneta o nietrywialnej wartości numizmatycznej). Gdy drużyna wróciła na nocleg, Melania zakończyła już pracę. Niedługo później - i po krótkiej debacie - udaliście się na rynek zagrać utwór. Odegranie odbyło się bez szczególnej uwagi - ktoś się zatrzymał i rzucił monetę, ktoś stanął na dłużej i posłuchał całości... lecz gdy Melania skończyła grać, podszedł do Was młodo wyglądający mężczyzna i rzucił proste: "Słucham." - po czym, słowo do słowa, ustaliliście, że:- Poczuł się przywołany melodią - wygląda na to, że jest to jego imię
- Jest czymś w rodzaju opiekuna tego miejsca
- Oczekuje od Was dwóch rzeczy: przedstawienia problemu przed którym ma ochronić oraz sprowadzenia mu ofiary
- Problem musi być lokalny, dotyczący miasta
- Ofiara musi być dziewicą płci dowolnej i musi pochodzić ze stanu mieszczańskiego
- Musi być żywa w momencie przekazania i pójść z nim lub być unieruchomiona
- Ofiarę możecie przekazać tutaj lub w dowolnym momencie przed terminem poprzez przykucie do kamiennego słupa na starym cmentarzu (droga została Wam przekazana w wizji: obecnie dość gęsty las na południowym-zachodzie)
- Termin dostarczenia ofiary to środa (2017-09-20) w południe
- Brak dostarczenia ofiary w tym czasie spowoduje że "najpierw poznacie strach, potem poznacie ból, a potem umrzecie" - bez dalszych szczegółów
- Jest sługą kogoś kogo określa mianem "Stwórcy", prawdopodobnie jakiegoś maga bądź cudotwórcy
- Nie potrafi się skontaktować ze stwórcą, spodziewa się że ten kiedyś wróci
- Miastu służy na mocy kontraktu; nie zna jego szczegółów poza tymi które dotyczą jego (nie wie kiedy i jak został zawarty, jak go rozwiązać itd. - on jest tylko narzędziem nie wie także gdzie jest kopia kontraktu należąca do miasta
- Jest "pusty" - nie ma żadnej aury, sprawia wrażenie niemal robota (co jest także odzwierciedlone w jego bardzo oszczędnej mimice)
- Wszelkie próby negocjacji kończą się brakiem zrozumienia albo powtarzaniem oczekiwań; istota zdaje się nie mieć wolnej woli
- Posiada jakieś minimalne zdolności magiczne - otoczył miejsce Waszej rozmowy bańką która powodowąła że byliście całkowicie ignorowani
- Miejsce składania ofiary mogło być kiedyś cmentarzem, ale obecnie to dość gęsty, zapuszczony las
Noc z niedzieli na poniedziałek - 2017-09-17/18
Zaparkowawszy w obecnie całkowicie pustej alejce parku pod wzgórkiem, weszliście do góry, między zarośla i kamienie. Usilnie walcząc z tym co Wam to utrudniało, kilkukrotnie wykorzystując dostępne Wam zmysły, tracąc odrobinę zdrowia psychicznego (Mel) oraz naruszając rzeczywistość w okolicy, dotarliście w końcu do środka wzgórka. Tam, w centrum dawnego cmentarza, zostaliście powitani żądaniem "Odejdźcie, śmiertelni!" - z którym wdaliście się w polemikę. Kolejne żądania - równie zignorowane - to "Odejdźcie, nic wam nie grozi" i "Odejdźćie śmiertelni, niewiernych czeka straszna śmierć!" Otoczeni kręgiem ochronnym (by Wojtek), podjęliście rozmowy ze Strażnikiem który wynurzył się z krypty pod grobowcem. Rozmowa była długa i w pewnym momencie zaczęła coraz bardziej przypominać rozmowę z botem bądź infolinią - istota powtarzała mechanicznie wciąż te same odpowiedzi w niezbyt złożonych wariacjach, ewidentnie nie rozumiejąc bardziej skomplikowanych koncepcji. W międzyczasie krąg zaczął Was parzyć by w końcu zgasnąć. Gdy w końcu zniecierpliwieni zdecydowaliście się rozwiązać sprawę siłowo i oddaliście dwa celne strzały do istoty, rozpadła się ona - szaty zaczęły się pruć, skóra i ciało wysychać, by ostatecznie rozpaść się w stos strzępów tkaniny, słomy, kawałków drewna i metalu - z jednym, pękniętym rubinowej barwy kryształem. Chwilę później weszliście po schodach do krypty - gdzie powitał Was widok pokrytej runami ściany zbudowanej z analogicznej barwy kryształu. Po chwili narady zdecydowaliście się je zniszczyć - co też uczyniliście, głównie przy użyciu kilofa. Poddało się dość szybko, a chwilę później grunt zaczął Wam uciekać spod nóg. Stwierdziwszy że może to być niebezpieczne dla zdrowia, uciekliście do auta i oddaliliście się, szybko opuszczając miasto. Była 3:20. Ok. 5 km od granicy miasta stwierdziliście że sporo aut wylądowało w rowach. Po udzieleniu pomocy jednemu z takich i ustaleniu faktów, zorientowaliście że najwyraźniej miało miejsce trzęsienie ziemi. Zdecydowawszy się zawrócić, dojechaliście - z oporami, głównie z racji nieprzejezdnych ulic - do hotelu, który to właśnie został ewakuowany. O 4:15 pojawiły się pierwsze doniesienia o niespotykanym w tych stronach zjawisku - trzęsieniu ziemi o magnitudzie ok. 5.5 - 6.0 w skali Richtera. Ok. 6:00 Miranda zaraportowała swojemu szefowi że może się nie pojawić tego dnia w pracy i w ramach wyjaśnień odesłała do wiadomości z komentarzem "właśnie tu byłam na weekend" - a do Mel zadzwoniła mama z pytaniem czy wszystko dobrze i że ma sobie poupychać parówki po kieszeniach żeby psy ratunkowe ją szybciej znalazły. O 7:45 pozwolono gościom wrócić do hotelu by zabrać rzeczy; niedługo później wszyscy byliście już w drodze do domu, jak najdalej od tego miejsca.Poniedziałek - środa - 2017-09-18 - 2017-09-20
Następne klika dni spędziliście dochodząc do siebie i oglądając wiadomości. Wg doniesień oficjalnych trzęsienie ziemi - którego przyczyny jak na razie nikt nie umie wyjaśnić, ale za które na swój sposób odpowiadacie - wywołało wielomilionowe zniszczenia. Ponadto 3 osoby zginęły, a 66 odniosło rany. Kilkanaście zostało uznanych za zaginione, wg późniejszych doniesień większość powiększyła statystyki rannych. Wg obietnic polityków "nikt nie pozostanie bez pomocy", ale wiecie dobrze jak to działa w rzeczywistości.Backdrops
Locations
Większość wydarzeń toczy się w miejscowości Rokietnica oraz w jej okolicach.
Plot type
Historia
Related Characters
Related Locations
Skład drużyny
Bilans
- +4 PD
- -2 sztuki amunicji pistoletowej do Mausera 9mm
- Kontakt: Rokita - wymagane odwiedziny osobiste, nie wiadomo jak na Was zareaguje
- Kontakt: Były kustosz muzeum w Rokietnicy - wymagane odwiedziny osobiste, nie wiadomo czy żyje
- Kontakt: Aktualny kustosz muzeum w Rokietnicy - macie numer telefonu do muzeum
- Ofiara: Strażnik Rokietnicy
Sesje
- 2020-11-15, discord
- 2020-11-29, discord
Komentarze