Nizu
Jedna mała wiadomość może zmienić życie każdej istoty. „Wygrałeś na loterii”, „Urodziło ci się dziecko”, „Jesteś chory na nieuleczalną chorobę, więc od dzisiaj musisz chodzić tyłem”. Tyle możliwości. W moim przypadku było ich kilka. Pierwsza dotyczyła tego, ze kapitan statku na którym służyłam to mój ojciec. Potem się okazało, że nie ojciec a ojczym. Następnie Rogacz (przynajmniej już wiem skąd ten przydomek) się wygadał, że moja matka wcale nie zmarła przy moich narodzinach. Znaczy się zmarła, ale przyczyna tego stanu rzeczy nie było wycieczenie, a grawitacja.
A może od początku. Moja matka, zwykła kobieta, ale żądna przygód poznała kapitana Rogacza, który wtedy nosił imię: Daniel. Zakochali się w sobie od pierwszego spojrzenia i postanowili razem iść przez niebezpieczeństwa życia. Ona została wciągnięta do załogi „Łagodnego Wietrzyka”, a on perswazją i rozsądkiem przekonał żeglarzy niebios, że kobieta na statku nie przynosi pecha. Jakiś czas później kobieta zaciążyła, ale ani myślała iść na urlop. Jak się okazało decyzja brzemienna w skutkach. Tym sposobem w środku wielkiego huraganu przyszłam na świat ja – wodna genasi. Później się dowiedziałam, że matka próbowała wmówić, że to po dziadku, ale nikt ją już nie słuchał. Szybko opuściła statek, a Rogacz dopiero po chwili się zorientował, że nie ma pojęcia jak wychować dziecko. Nie wiem, dlaczego nie skończyłam tak jak matka. Być może ojczym chciał mnie sprzedać jako gratis z piorunami na targu. A może zauważył mój naturalny talent magiczny. Cholera go wie. Tak czy siak, stałam się członkiem załogi i wychowałam jako jedna z nich. Potem jeden z marynarzy pokłócił się z kapitanem i aby mu dopiec powiedział mi, że jestem jego córką. Następnie dowiedziałam się, że w sumie to jednak nie, a on zabił moją matkę. A nie, chwila. ”Grawitacja ją zabiła”. Dalej sprawy potoczyły się szybko, ja złożyłam wypowiedzenie i w tym samym dniu wróżka mi powiedziała, że mój prawdziwy ojciec znajdzie mnie w Tyglu. Przyszła jeszcze jedna informacja, która nic nie zmieniła w moim życiu, a mianowicie, że „Łagodny Wietrzyk” już nie panuje w Oceanie Chmur. Peszek.
I teraz jestem tu. W środku świata w Tyglu. Mam wreszcie możliwość poznać nowych ludzi i nowe przygody. A na dodatek dać się znaleźć mojemu prawdziwemu ojcu. Na podstawie szybkiego wywiadu dowiedziałam się, że do tego celu najlepiej nada się Gildia. Witaj przygodo i żegnaj nudo!
A może od początku. Moja matka, zwykła kobieta, ale żądna przygód poznała kapitana Rogacza, który wtedy nosił imię: Daniel. Zakochali się w sobie od pierwszego spojrzenia i postanowili razem iść przez niebezpieczeństwa życia. Ona została wciągnięta do załogi „Łagodnego Wietrzyka”, a on perswazją i rozsądkiem przekonał żeglarzy niebios, że kobieta na statku nie przynosi pecha. Jakiś czas później kobieta zaciążyła, ale ani myślała iść na urlop. Jak się okazało decyzja brzemienna w skutkach. Tym sposobem w środku wielkiego huraganu przyszłam na świat ja – wodna genasi. Później się dowiedziałam, że matka próbowała wmówić, że to po dziadku, ale nikt ją już nie słuchał. Szybko opuściła statek, a Rogacz dopiero po chwili się zorientował, że nie ma pojęcia jak wychować dziecko. Nie wiem, dlaczego nie skończyłam tak jak matka. Być może ojczym chciał mnie sprzedać jako gratis z piorunami na targu. A może zauważył mój naturalny talent magiczny. Cholera go wie. Tak czy siak, stałam się członkiem załogi i wychowałam jako jedna z nich. Potem jeden z marynarzy pokłócił się z kapitanem i aby mu dopiec powiedział mi, że jestem jego córką. Następnie dowiedziałam się, że w sumie to jednak nie, a on zabił moją matkę. A nie, chwila. ”Grawitacja ją zabiła”. Dalej sprawy potoczyły się szybko, ja złożyłam wypowiedzenie i w tym samym dniu wróżka mi powiedziała, że mój prawdziwy ojciec znajdzie mnie w Tyglu. Przyszła jeszcze jedna informacja, która nic nie zmieniła w moim życiu, a mianowicie, że „Łagodny Wietrzyk” już nie panuje w Oceanie Chmur. Peszek.
I teraz jestem tu. W środku świata w Tyglu. Mam wreszcie możliwość poznać nowych ludzi i nowe przygody. A na dodatek dać się znaleźć mojemu prawdziwemu ojcu. Na podstawie szybkiego wywiadu dowiedziałam się, że do tego celu najlepiej nada się Gildia. Witaj przygodo i żegnaj nudo!
Children
Comments