BUILD YOUR OWN WORLD Like what you see? Become the Master of your own Universe!

Dzika i paląca sprawa

Genasi ognia o imieniu Węgiel prowadzący karczmę “Gorąca atmosfera” obok wioski Zapalna… Ha, ha, ha. Bardzo śmieszna sytuacja, że spłonęła mi karczma.   Genasi ognia, Węgiel, któremu spłonęła karczma. Nie śmiał się.
    Uczestnicy misji:  
  • Axtarir Nawala
  • Pedro Alejandro de Taco
  • Felnir
  • Zarse Voldre
  Istotne postacie:  
  • Pargas - dawny mieszkaniec Pewnej Małej Wioski, kilkudniowa gęś, narkoman, wytrwały chodziarz i nieświadomy piromanta. Martwy.
 
W ostatnich dniach w kilku miejscach oddalonych od siebie o dziesiątki kilometrów dochodzi do serii podpaleń - jak dotąd spłonęły zarówno samotnie stojąca karczma, ogromny i stary dąb, połowa niewielkiej wioski rybackiej i kilka innych przybytków, a także jeden las. Co gorsza, ogień szybko się rozprzestrzenia i nie da się go ugasić wodą. Sprawców jak dotąd nie odnaleziono. Ktoś musi się całą sprawą zająć jak najszybciej...
  Do Gildii trafiło zlecenie o podpaleniach, do których doszło w ostatnich dniach na terenach zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Tygla.  
  • Jako pierwszy wybuchł ogień w lesie na północy
  • Następnego dnia pojawił się ogień w wiosce Dwie (dwie części wioski, które są rozdzielone traktem i się nie lubią). Spłonęła jedna połowa, a uchodźcy uciekli na południe. Wioskę przemianowano na Jedna, więc uchodźcy oskarżyli drugą część wioski o to, że sami spalili im domy
  • Kolejnego dnia podpalił się kilku tysiącletni dąb obok karczmy “Tu”. Pobliska wioska nawet nie próbowała gasić drzewa, które bardzo szybko się zajęło, a płonęło cały dzień. W międzyczasie przyszli druidzi, którzy szukali winnych i poszli wnieść skargę do Tygla, że ktoś spalił stare drzewo.
  • O poranku w jednym z pokoju karczmy “Gorąca atmosfera” wybuchł pożar i spłonęła cała karczma, ale ogień nie rozprzestrzenił się na pobliski las
  Członkowie Gildii ruszyli na wypożyczonych jaszczurkach zbadać sprawę.  
  • Dotarli do karczmy “Tu” gdzie przebywało wielu uchodźców z wioski Dwie - każdy miał własne wytłumaczenie co się dokładnie stało, chociaż w większości wina spadała na podpalenie mieszkańców drugiej części wioski
  • Sam dąb obok karczmy nie przyniósł wiele informacji, ale dało kolejne dowody, że ogień może być magiczny, jako że trawa wokół była dziwnie równo spalona. A na miejscu znaleziono pióro gęsi
  Ruszając dalej dotarli do “Gorącej atmosfery”, gdzie rzeczywiście karczma była cała spalona, ale nic dalej nie spłonęło. Po rozmowie z właścicielem - genasi ognia, Węglem, ustalili że pożar wybuchł w pokoju wynajmowanym przez samotnego, niezbyt gadatliwego, brudnego wędrowca płacącego złotem. Ale pożar pojawił się kiedy ten opuścił pokój dużo wcześniej.   W dalszej drodze trafili do kolejnej karczmy na rozdrożu, w której okazało się, że ów brudny wędrowiec również tu nocował. Po dokładnym przeszukaniu pokoju nie znaleziono niczego, co mógłby on zostawić. Na miejscu spotkali też bogatych wędrowców z pobliskiego kurortu, którym wakacje przerwała nagła awaria w jeziorze.   Dotarli więc do kurortu “Ciepła łuska” (nie głównego, oddziału), gdzie jak się okazało woda nagle zaczęła drastycznie się podgrzewać, widoczna była przez kilkanaście godzin, ale po jakimś czasie wszystko ustąpiło. Udało się ustalić, że poszukiwany wędrowiec i tutaj się znalazł, był wyrzucony przez ochronę kiedy rzucał kamieniami do jeziora.   Dalsze poszukiwania zaprowadziły gildyjnych bohaterów do lasu wróżek, przed którym spotkali dwójkę zjaranych pseudosmoków, którzy polecili im przybytek wróżek w środku gęstwiny. Jak się okazało, również poszukiwany wędrowiec tam był kiedy oni wychodzili, jako że driady postanowiły zamknąć cały las na swoje rytuały. Co było ciekawe, smoki obozowały przy ciągle płonącym dużym kamieniu.   Wchodząc do lasu nasi protagoniści natknęli się na driady, które jednak dzięki przekonującej postawie satyra Pedro dały się ułaskawić i zaprowadziły bezproblemowo wszystkich do obozowiska wróżek.   Wróżkolandia okazała się kilkoma namiotami nad jeziorem na środku polanki, na której wróżki handlowały wszelkiego rodzaju narkotykami, a także oferowały fajki, szisze i inne akcesoria do palenia. Na miejscu znaleźli też poszukiwanego mężczyznę, który spędził tu ostatnie kilkanaście godzin i jarał za wszystkie pieniądze. Obiecując dobre zielsko zabrali brudnego mężczyznę ze sobą zanim cokolwiek podpali ponownie.   Opuszczając las wszyscy upewnili się, że nie jest to normalny ogień kiedy podpaleniu uległ kamień, którym przed chwilą bawił się mężczyzna. Postanowili zabrać go do Gildii, jednak po drodze na jaszczurze Zarse wybuchł pożar, kiedy podpaliło się jego siodło. W tym momencie członkowie Gildii uznali, że nie ma dla niego ratunku.   [Dalsza część jest skutecznie zakreślona, jednak czytający członkowie Gildii mogą usłyszeć od kronikarza jedno stwierdzenie: No po prostu go zajebali i zakopali, ale zlecenie wykonali, pożarów więcej nie było]

Comments

Please Login in order to comment!